Skip to main content

Jak radzić sobie ze stresem – kilka wskazówek

Poniżej kilka informacji z których możesz skorzystać szukając sposobów obniżenia napięcia, radzenia sobie ze stresem:

  • Trening Jacobsona – można kupić audiobooka lub skorzystać ze źródeł Internetu. Wybierz nagranie, które wzbudza w Tobie sympatię, pozytywne uczucia.
  • Trening autogenny Schultza – zasady doboru nagrania podobne jak w treningu Jacobsona.
  • Spacer z koncentracją na stopach – pomaga przenieść uwagę od bieżących myśli.
  • Oddychanie przeponowe.
  • Aktywność fizyczna – np.: bieganie, sporty zespołowe, sztuki walki, spacerowanie na wolnym powietrzu, najlepiej w kontakcie z przyrodą.
  • Wietrzenie pokoju.
  • Hartowanie organizmu – prysznic naprzemienny, morsowanie, chodzenie na boso, sauna i po sesji zanurzenie w zimnej wodzie itp.
  • Westchnienie na wydechu – otwórz usta i głośno westchnij, tak jakbyś poczuł dużą ulgę. Zrób to teraz gdy czytasz, przy westchnieniu rozluźnij ciało, możesz lekko przymknąć oczy. Poczuj jak przez ciało przepływa rozluźnienie, czasem „ciarki”.
  • Ćwiczenia wg określonych systemów – np.: joga, kursy fundacji Art of Living, 9 oczyszczających oddechów, ćwiczenia Donny Eden, 5 rytuałów tybetańskich itp. Niezależnie od tego co wybierzesz zawsze weryfikuj, czy czujesz się po nich dobrze, stosuj te rzeczy, które Ci służą.
  • Automasaż – szczególnie głowy, szyi i karku, stóp. Wykonuj rękoma lub skorzystaj z różnego rodzaju przedmiotów, np.: wałki, piłeczki, masażery, pasy, zestawy drewniane itp.
  • Oklepywanie różnych części ciała – tułowia, rąk, nóg. Oklepuj dłonią lekko złączoną w pięść, koszyczek, opuszkami palców czy kantami dłoni. Oklepuj z wyczuciem, nie za mocno przez okres ok. 1-2 minut.
  • Ćwiczenie – skanowanie światłem z góry na dół ciała i rozluźnianie każdej jego części. Usiądź wygodnie z wyprostowanym kręgosłupem. Przymknij oczy i wyobraź sobie białą wiązkę światła, która jest nad Twoją głową, równoległe do podłoża. Światło jak wiązka lasera przesuwa się stopniowo w dół równolegle do podłoża rozluźniając każda część Twojego ciała przez którą przepływa. Światło bardzo powoli przepływa przez czubek głowy i czoło rozluźniając te części ciała. Następnie światło powoli przepływa, rozluźniając: oczy, nos, policzki, żuchwę, szyję i kark, barki, klatkę piersiową i ramiona, brzuch i przedramiona, miednicę, dłonie, uda, kolana, podudzia stopy. Po wykonaniu ćwiczenia pozostań kilka minut z przymkniętymi oczami, w tym rozluźnieniu. Po tym czasie poruszaj rękami i stopami, bądź coraz bardziej  świadomy otoczenia, nieśpiesznie wróć do swojej aktywności.

Wybierz dla siebie jedną lub kilka rzeczy, nie za dużo, nie wszystko na raz. Możesz je zmieniać, rotować. Powyższe propozycje są jedynie wskazówkami. Niektóre wymagają jeszcze poszerzenia wiedzy, nabrania doświadczenia lub konsultacji ze specjalistą. Wsłuchuj się w swoją intuicję, na bieżąco oceniaj jakie to jest dla Ciebie, co Ci pomaga, służy.

Stres a terapia czaszkowo – krzyżowa

Na koniec jeszcze kilka słów o stresie w kontekście terapii czaszkowo – krzyżowej. Po sesji pacjenci często zwracają uwagę, że są bardziej wyciszeni, spokojni, zrelaksowani. Czasami pojawia się odczucie „ciężkości ciała”, spowolnienia, senności. Niektórzy podkreślają, że stopniowo poznają swoje ciało nawiązując z nim kontakt, jak również swoje przekonania, sposoby działania. Pomaga im to zauważać sytuacje stresujące, analizować z czego one wynikają, a będąc w kontakcie z sobą optymalniej nimi zarządzać.

Kraków terapia czaszkowo – krzyżowa https://czaszkowokrzyzowakrakow.pl/

Poczucie własnej wartości

Jean Monbourquette w swojej książce „Od poczucia własnej wartości do poczucia jaźni”  wskazuje  dwa obszary poczucia własnej wartości . Pierwsze wynikające  z kompetencji, umiejętności które posiadamy np.: znam się na tworzeniu budżetu,  jestem dobry z matematyki , komunikuję się w jakimś języku obcym, tworzę piękne bukiety z kwiatów, jestem wysoko w rankingu w określonym obszarze itp.  Drugie poczucie wartości wynika z naszego postrzegania siebie, że jesteśmy, żyjemy, nie warunkowana niczym miłość do siebie, szacunek.

Nad obydwoma obszarami możemy pracować. 

Możemy zdobywać, podnosić kompetencje, potwierdzać je uzyskując certyfikaty, uznanie innych w  grupie, środowisku. Jest to bardzo ważne, wspierające.

Gdy nasz stosunek do siebie nie jest do końca pozytywny, nie w pełni szanujemy i akceptujemy siebie, korzenie tego zazwyczaj sięgają do naszego okresu niemowlęcego, dzieciństwa, czasu młodości. To co słyszeliśmy na nasz temat, jak nas traktowano, uczucia, miłość jaką otrzymaliśmy (lub jej brak), to spowodowało jaki wybudowaliśmy obraz nas samym,  głębokie przekonania o sobie. Gdy rzeczy te nie były wspierające mamy o sobie negatywne zdanie i niskie poczucie wartości. Często jest ono maskowane nadaktywnością, ucieczką, przemocą, pewnością siebie na pokaz.

Czasami, mimo naszych wysiłków, pracy, ciężko nam uznać naszą wartość. W chrześcijaństwie spotykamy się z tym, ze jesteśmy stworzeni na obraz Boga, jak również z tym, że jest On w nas obecny, zamieszkuje. Sama taka świadomość może pomóc nam uznać naszą wartość.

Kilka propozycji pracy nad poczuciem własnej  wartości:

  • wypisz w czym jesteś dobry. Nie blokuj się, nie bądź skromny, wszystko co przychodzi Ci na myśl. Weź kartkę papieru i pisz, pisz. Napisz o aspekcie zawodowym, osobistym, hobby, wszystko co tylko przychodzi Ci na myśl. Przeczytaj na głos, wizualizuj tę Twoją prawdę o sobie.  Zachowaj te notatki, wracaj do nich, dopisuj, czytaj na głos, wizualizuj
  • pracuj z przebaczeniem, przebaczaj innym, sobie
  • pracuj ze swoim wewnętrznym dzieckiem. Godne polecenia są wg. mnie książki Johna Bradshawa „Powrót do swego wewnętrznego domu”i Pawła Karpowicza „Terapia wewnętrznego dziecka”

W terapii czaszkowo-krzyżowej pojawiają się różne refleksje, również te na temat samego siebie i relacji. Mogą one być pomocne w odkrywaniu obrazu nas samych, wspierać poczucie naszej wartości.

Przebaczenie

Jednym ze sposobów uwolnienia negatywnych emocji, jest przebaczenie. Przebaczenie – akt woli, który kierujemy do osób, które nas skrzywdziły, zraniły. Jesteśmy często świadomi naszych ran w ewidentnych sytuacjach min: przemocy, presji psychicznej itp. Czasem jest to jednak gdzieś poza naszą świadomością, zapomnieliśmy, wyparliśmy, tylko w głębi czujemy dyskomfort, żal.  Wiele rzeczy zapisanych jest jednak w pamięci komórkowej naszego ciała.Dziwi nas, że jesteśmy poruszeni określoną sytuacją np.: filmem, w którym rodzic obdarza dziecko miłością, wiadomością mówiącą o  manipulacji.  Coś w nas odzywa się z poziomu braku, tęsknoty lub jest wspomnieniem trudnych wydarzeń.

Przebaczenie może dotyczyć dwóch obszarów: przebaczenia innym i przebaczenia sobie.

Zazwyczaj, gdy myślimy o przebaczeniu przychodzą nam na myśl inne osoby, sytuacje, relacje. Istotne jest mieć świadomość potrzeby przebaczenia, niemniej znacznie ważniejsze jest jej praktykowanie. Czasami jest ono  bardzo trudnie, przekracza wręcz nasze możliwości. Jean Monbourquette w książce „Twoja misja jak odkryć swój życiowy cel” pisze, że „przebaczenie (fr. pardon)oznacza dar doskonały, jako że łaciński rdzeń słowa „pardon”  (per i donare) znaczy „dać całkowicie”. Otóż taki dar, wymagający miłości doskonałej, daleko wykracza poza ludzkie możliwości! ……. Przebaczenie przerasta wysiłki ludzkiej woli, jakkolwiek szczodra czy wielkoduszna by była. Wymaga ona nadmiaru miłości, specjalnej łaski, która może pochodzić tylko od Boga” (str. 93). Jean Monbourquette przytacza również badania. „Ankiety przeprowadzone wśród ludzi praktykujących przebaczenie w celu wyleczenia się, pokazały, że są oni mniej podatni na niepokój, depresję, napady gniewu, jak też mają wyraźnie większe poczucie własnej wartości”(str. 85). Zachęcam do prób przebaczenia mimo oporów, trudności. Gdy nie jesteś na to gotowy możesz próbować, gdy kolejny raz „przyjdzie” do Ciebie ten temat.

Nie mniej istotne jest przebaczenie sobie samemu. Często świadomie lub nieświadomie  jesteśmy z siebie niezadowoleni, nie akceptujemy siebie, mamy o coś pretensję, oskarżamy, obwiniamy, nie kochamy siebie. Spróbujmy sobie to stopniowo przebaczać.

W literaturze można znaleźć w różny sposób definiowane etapy przebaczenia i sposoby, jak je praktykować, min. pozycja O. Roberta Degrandis’a „Modlitwa przebaczenia”.

Czasami w trakcie lub po sesji terapii czaszkowo-krzyżowej pojawiają się różne przemyślenia, wnioski dotyczące naszych trudnych relacji, sposobów działania. Świadomość tego co się pojawia i praktykowanie przebaczenia może wspierać uwalnianie emocji, niepokoju, lęku i być pomocne w przywracaniu spokoju, harmonii w naszym życiu.

O strefie komfortu

Nocowałem kiedyś w schronisku w Rzeszowie. Zatrzymałem się na jedną noc. Były tam też osoby, które przebywały w tym miejscu przez dłuższy czas. Jedną z nich był bardzo rozgadany chłopak, który opowiadał, jak przyjechał do Rzeszowa szukać pracy. Rozmawiałem później z inną osobą, która mieszkała z nim w pokoju. „Wiesz”,  powiedziała mi „jego poszukiwanie pracy sprowadza się do tego, że schodzi na dół do baru na piwo i tak od rana do wieczora”.

Wiele razy zdarzało mi się, że nie przychodziła na rozmowę kwalifikacyjną osoba, z którą się umówiłem.

Często boimy się wyjść, przełamać, podjąć ryzyko i wykonać jeden/pierwszy krok poza strefę komfortu.

Możemy sami testować, dochodzić w obszarach w których mamy zgodę do granic komfortu i w małymi próbami ją przekraczać. Próby te wspierają poszerzanie naszej strefy komfortu.  W terapii czaszkowo-krzyżowej  Oddech Życia prowadzi czasem do uwolnienia blokad, traum, co może poszerzyć naszą strefę komfortu, poprawić nasze funkcjonowanie w życiu.

Zaufanie

W terapii czaszkowo-krzyżowej często podkreślane jest, że powinniśmy zaufać procesowi. Czym jest zaufanie, co to znaczy, jak należy je rozumieć? Za internetowym słownikiem PWN zaufanie to:

  1. «przekonanie, że jakiejś osobie lub instytucji można ufać»
  2. «przekonanie, że czyjeś słowa, informacje itp. są prawdziwe»
  3. «przekonanie, że ktoś posiada jakieś umiejętności i potrafi je odpowiednio wykorzystać»

Natomiast Wikipedia podaje:
Zaufanie wobec jakiegoś obiektu jest to wiedza lub wiara, że jego działania, przyszły stan lub własności okażą się zgodne z naszym życzeniem. Jeśli takiej pewności nie mamy, to zaufaniu towarzyszy także nadzieja.

Franklyn Sills, słynny autor i terapeuta, wspomina jak raz słyszał na kasecie Dr. Beckera mówiącego „Zaufaj pływowi i usuń mu się z drogi”. Sills pisze, że wrodzony plan leczenia kieruje nas do wiedzy, że powstawanie i kolejność tego co powinno się wydarzyć w każdym procesie leczenia jest funkcją Pierwotnego Oddechu, a nie analizy terapeuty i będzie się objawiało według swoich zasad. Ciężko zdać się na prowadzenie jeżeli nie ufamy, temu co może się wydarzyć.

Giorgia Milne, założycielka szkoły „Touch of Presence School for Biodynamic Studies”, w jednym z wywiadów stwierdza, że wszystko co może zrobić to całkowicie ufać, naprawdę całkowicie ufać zasadom praktyki, robić co możliwe, aby być w tym nastawieniu. Odpoczywać i całkowicie ufać, gdzie iść, gdzie nie iść i w jaki sposób to robić.
Dodaje również, że bardzo dobrze się z tym czuje pozwalając, aby było to dla niej tajemnicą, gdy pozwala być temu takie jakie jest. Stwierdza, że nie wie wszystkiego na ten temat i nie rozumie wszystkiego, ale nie tylko ufa temu, ale absolutnie temu wierzy.

Osobiście dostrzegam, jak ciężko jest nam zaufać, aby nie było to tylko etykietką, a prawdą, która jest w nas.

Dla mnie słowami, które nie są może synonimami ale wpisują się w ten temat są słowa „zawierzenie”, „poddanie”.

O. Jerzy Zieliński, w książce „Największe tajemnice duszy”, użył zwrotu odnosząc się do zawierzenia Osobie „zawierzając Jej siebie lub oddając się Jej na całkowitą i wyłączną własność”.

Poddanie może mieć często negatywne skojarzenia jako bierność, brak akcji, mnie natomiast chodzi bardziej o wymiar „odpuszczenia”, pozwolenia, uznania, że coś jest często poza naszymi możliwościami.

Natrafiłem też kiedyś na słowo „poruczyć” czyli «powierzyć komuś z zaufaniem zrobienie czegoś» daw. «oddać kogoś pod czyjąś opiekę lub władzę» (internetowy słownik PWN).

Drogowskazy

Pewien czas temu odnowiłem kontakt z informatykiem z którym miałem przyjemność już wcześniej współpracować.  Z racji, że poprosiłem go o pomoc w pewnym projekcie mieliśmy ze sobą częstszy kontakt.  Zwróciłem uwagę, że był znacznie spokojniejszy, stonowany w porównaniu do tego, jak wcześniej współpracowaliśmy. Po pewnym czasie podzieliłem się z nim tym spostrzeżeniem.  Powiedział, „Wie pan oglądałem pewien film w którym jeden z bohaterów jest skazany na śmierć. Osoba, która była razem z nim widząc, że zbliża się termin egzekucji, a on jest spokojny, zapytała go, czy nie denerwuje się, że zaraz zginie. On jej odpowiedział – A co to zmieni?”. Informatyk powiedział, że gdy teraz zaczyna się denerwować, to pyta sam siebie „Czy coś to zmieni?”.

Czasem jakiś film, cytat, zdanie jest „ kluczem do nas”, „drogowskazem”, który w określonych sytuacjach pozwala zmniejszyć napięcie, podpowiada jaką pójść drogą. Pamiętam, jak mój brat przed maturą miał na plakacie cytat „Pomnij zachować umysł niezachwiany”. Na tyle skutecznie do niego się stosował, że mało nie zaspał na egzamin.

Ile razy słyszymy „mój ojciec, dziadek, moja mama mówił to………, bardzo mi to pomaga, wiem jak się zachować, co teraz robić”.  

W terapii czaszkowo-krzyżowej też możemy spotkać drogowskazy. Niewątpliwie jest nim wrodzony plan leczenia, który ujawnia priorytety i kieruje nas podczas sesji. Może to być również np.: nasze nastawienie do pracy z pacjentem, motywacja która kieruje nami podczas pracy, słowa, myśli, które pojawiają się przed pracą, czy w jej trakcie. Warto może siebie zapytać PO CO tę pracę wykonuję ? CO chcę dać, przekazać? Jeżeli potrafimy to ubrać w słowa, zapisać, możemy to sobie przypominać przed w trakcie, czy po sesji terapii czaszkowo-krzyżowej. Może to być pomocne min. w chwilach zwątpienia, stresu.

Inne przykłady, które przychodzą mi na myśl to osoby występujące publicznie czy handlowcy, którzy maja swoje refleksje przed, w trakcie, czy po spotkaniu z klientem/wystąpieniu itp. Dotyczyć to może praktycznie każdego obszaru naszego życia.

Pamiętajmy, że powinny to być zwroty które przekonują nas, dotykają z poziomu serca,  a nie są ślepo przyjętymi regułkami.

A Ty jakie masz drogowskazy?

Nastawienie

Podróżując służbowo zatrzymywałem się często na noc w schroniskach młodzieżowych/ PTTK.  Lubiłem w nich spać. Były to miejsca, gdzie spotykałem różnych ludzi, gdzie byłem (w moim wyobrażeniu) blisko „realnego życia”.

Sytuacja, o której opowiem zdarzyła się zimą. Gdy wszedłem do schroniska było ciemno. Pamiętam recepcja była tuż obok wejścia. Dostałem pokój na 3 lub 4 piętrze. Na klatce schodowej było ciemno, od czasu do czasu paliła się gdzieś jakaś lampka.

Wszedłem do pokoju, miałem wrażenie, że jestem jedyną osobą w schronisku. Zacząłem jeść kolację, gdy usłyszałem na schodach głosy. Ktoś wszedł do pokoju sąsiadującego z moim. Po pewnym czasie usłyszałem trudne do określenia dzwięki, uuu, aaa, taak, jakby ktoś – komuś robił krzywdę. Ściany nie były grube, więc słyszałem to wyraźnie. Uważnie nasłuchiwałem, słyszałem to ponownie.

Zebrałem się, wyszedłem z pokoju, zastukałem do drzwi z których dochodziły odgłosy.  Po drugiej stronie cisza, coś się poruszyło, słyszę jakiś hałas. Ponownie stukam głośniej, znowu szmery i cisza.

Zszedłem na dół i powiedziałem do recepcjonistki, że mam pewne obawy, co do moich sąsiadów, że mam wrażenie, że dzieje się tam coś niepokojącego. Z pokoju dochodzą nieartykułowane dźwięki, że gdy zastukałem nikt nie otworzył.

„Proszę pana”, odpowiedziała pani recepcjonistka „proszę się nie obawiać, to są osoby głuchonieme”.

Jakże często w życiu nastawiamy się, że dana rzecz wygląda jak to sobie wyobrażamy, a rzeczywistość może być zupełnie inna. Nasze „to musi być tak .. a tak”, niekoniecznie jest zgodne z prawdą, faktami. Podobnie w terapii czaszkowo-krzyżowej spotykamy się z pacjentem. Jak trudno jest często odseparować nasze nastawienie, pomysły na sesje, „odpuścić” to, a w neutralności, obecności obserwować, wsłuchiwać się w pacjenta i wrodzony plan leczenia.

Pionierzy

Pionierem, twórcą terapii czaszkowo-krzyżowej jest William Garner Sutherland. Sutherland przez 32 lata prowadził prywatne studia, praktykę wsłuchując się w impulsy płynące z ciała zanim zaczął mówić i pisać o tym. Współczesna terapeutka Giorgia Milne zastanawia się, jakie było połączenie pomiędzy nim, klientem, atmosferą w pokoju, z czego pojawiała się technika, która została jakoś nazwana, jak my możemy wrócić, dostać się do tego miejsca, tego punktu podporu istnienia, gdzie inteligencja powstaje i uczy, leczy, rozwija.

Dr Rollin Becker słynny terapeuta po wielu latach praktyki uświadomił sobie, że tak naprawdę nie wie co się dzieje. To nie dotyczyło tego, że nie było rezultatów, gdyż one były, ale dotyczyły pytania, czym tak naprawdę był proces leczenia. Zdobył się na odwagę. Przestał cokolwiek wykonywać dla swoich pacjentów i zaczął po prostu słuchać. Podzielił się potem refleksją, że po 40 tys. sesji terapeutycznych proces leczenia zaczął się dla niego klarować. Becker zaobserwował, że potencja, płyny i tkanki przechodzą przez 3 podstawowe etapy, gdy holistyczna zmiana się pogłębia i procesy lecznicze klarują się w płynach i ciele fizycznym. Na bazie tych obserwacji opisał proces, który następuję w ciele pacjenta zwany 3 stopniowym procesem Beckera.

Innym, może już dobrze znanym przykładem z innego obszaru jest twórca żarówki Thomas Alva Edison, który przeprowadził ponad 1 tys. doświadczeń, prób (niektórzy autorzy twierdzą iż było ich wielokrotnie więcej), po których wynalazł żarówkę. Twierdził ponoć, że nie ponosił porażek, ale odkrywał błędne rozwiązania.

Próbujemy często mieć coś natychmiast, „na wczoraj”, oczekujemy szybkich rezultatów. 32 lata, 40 tys. prób, 1 tys. doświadczeń.  Powyższe przykłady pobudzają mnie również do refleksji jak zdecydowani i zdeterminowani byli oni kroczyć swoją drogą.